Jednym z najefektowniejszych zamków położonych w polskich górach jest Niedzica wznosząca się w Pieninach nad doliną Dunajca. Jego budowniczowie nieomal
klasycznie wykorzystali naturalne warunki, aby stworzyć budowlę niedostępną dla wroga. Pomogło w tym i wzgórze i rzeka.
Zamek na początku XIV stulecia wzniósł węgierski ród Berzeviczych, gdyż wówczas tereny te znajdowały się w granicach Królestwa Węgierskiego. Celem budowy „zamku Dunajec”, który tak pierwotnie nazywano, była ochrona węgierskich granic. Efektowna budowla górowała wtedy ponad 80 metrów nad poziomem rzeki, jego mur obronny miał ponad 2 metry grubości. Warownia była więc miejscem bezpiecznym, wszak znajdowała się na terenie pogranicza, które nie raz było świadkiem walk i sporów. Najstarszą częścią budowli jest tzw. zamek górny, charakterystyczny dla epoki gotyckiej z dawną główną wieżą obronną. Nie jest to niestety fragment zachowany w całości. Ogólny stan zachowania zamku trzeba jednak określić jako dobry.
Dzisiejszy widok zamku zawdzięczamy restauracji i rozbudowie z roku 1601, o czym informuje stosowna tablica na portalem wjazdowym. Autorem rozbudowy był Jerzy Horvath z Palocsy, który polecił ozdobić swą rezydencję attykami, portalami i ściennymi polichromiami; budowla nabrała więc typowych cech renesansowych. Herb rodu Horvathów można podziwiać na renesansowym portalu bramy zamkowej. Dzisiejsza droga prowadząca do wejścia jest rzecz jasna sztucznie usypana, gdyż niegdyś znajdowała się tu fosa z przerzuconym nad nią mostem zwodzonym.
Od połowy XIX stulecia aż do roku 1945 niedzicka warownia należała do węgierskiego rodu Salomonów, ostatnim z nich był Teodor. Po wojnie zamek przejęto na własność skarbu państwa. Obecnie spełnia funkcję muzealną ale także jest ośrodkiem pracy twórczej. Wewnątrz można podziwiać portrety dawnych właścicieli, meble, broń i zabytki archeologiczne .
Z zamkiem związana jest historia prowadząca w odległe i egzotyczne dla nas tereny Ameryki Południowej. W XVIII wieku jeden z rodu właścicieli warowni – Berzeviczych – udał się do Peru, aby szukać lepszego życia. Tamże poślubił Indiankę imieniem Umina. Widać szybko zyskał na znaczeniu, skoro jego córka wyszła po kilkunastu latach za króla Inków Tupac Amaru III. Żądni skarbów Hiszpanie doprowadzili jednak do zagłady państwa inkaskiego, a król musiał wraz z dziadkiem Berzeviczym, uciekać do Europy, w końcu dotarli na Spisz. Z powodu rzekomego skarbu, jaki mieli oni przywieźć do Niedzicy, ich żywot nie upływał w spokoju. Po II wojnie światowej Andrzej Benesz, jeden z potomków Tupac Amaru, wydobył z tajnej skrytki pęk rzemieni z zawiązanymi na nich supełkami. Było to „kipu” wykorzystywane przez Inków do zapisu istotnych informacji. Nikt nie odczytał jednak tej wiadomości, a śmierć odkrywcy – Benesza – doprowadziła do tego, że dalsze losy inkaskich supełków nie są znane.
Czy była to wiadomość o rzekomym skarbie ukrytym w niedzickim zamku? Czy skarb taki tu przywieziono? Zapewne nigdy nie poznamy odpowiedzi na te trudne pytania. Nie ulega jednak wątpliwości, że w Niedzicy rzeczywiście mamy do czynienia ze skarbem – jest nim sam wspaniały zamek wznoszący się w Pieninach nad przełomem Dunajca.